O TO JEST MEDYTACJA?

Ten, kto w głębi siebie znajduje szczęście,
kto w głębi siebie znajduje radość
i w głębi siebie dostrzega światło,
ten dochodzi do ukojenia w Brahmanie,
albowiem sam staje się Brahmanem,
Bhagavad-gita
Patańdżali, twórca podstaw filozofii i praktyki Jogi wylicza osiem metod (procesów), będących jednocześnie stopniami, przez które człowiek może osiągnąć czystość i harmonie umysłu. Jest to tzw. Astaunga Joga, czyli Joga ośmiostopniowa.
Stopnie te wspomagają człowieka w jego drodze od najniższego do najwyższego etapu rozwoju. Nie należy jednak przeskakiwać niektórych etapów, uważając je za mało ważne lub nawet za niepotrzebne. Bez ich realizacji kolejne, wyższe stopnie mogą się nie zrealizować w taki sposób jak być powinno. Może to nawet doprowadzić do zawalenia się żmudnie budowanej budowli.
Stopniami tymi są:
- Yama – dyscypliny etyczne (powstrzymywanie się).
- Niyama – samodyscypliny (nabywanie cnót).
- Asana – pozycje ciała.
- Pranayama – ćwiczenia oddechowe.
- Pratyahara – koncentracja.
- Dharana – skupienie uwagi.
- Dhyana – medytacja.
- Samadhi – kontemplacja.
W niniejszej książce zajmiemy się tylko medytacją. Pozostałe zagadnienia są opisane w obszernej literaturze (z różnych stref geograficznych, kulturowych i filozoficznych) i wychodzą poza zakres tej publikacji.
Jak widać, medytacja stanowi jeden z etapów tej drabinki a jednocześnie jest jedną z podstawowych praktyk Jogi oraz innych systemów filozoficznych i religijnych. W każdym z nich rozwijała się przez wieki na swój sposób. Ma swoje charakterystyczne cechy i podstawy filozoficzne; pokazałem ich różnorodność w dalszych rozdziałach.
W różnych językach określa się ją różnymi terminami, ale sens ich jest zawsze ten sam; dhyana – sanskrycki, zeń – japoński, chan – chińki, soen – koreański, meditatio – łaciński, medytacja – polski.
Jest ona wielką zagadką daną człowiekowi do rozwiązania. Jej tajemnica różnymi drogami przenikała ze Wschodu w świat zachodni. Istnieje pogląd, że świat zachodni dotychczas był daleki od duchowej strony swego rozwoju. Dlatego też wiedza dotycząca medytacji pozostawała u swego źródła. Gdyby się jednak dobrze przyjrzeć, to wiele praktyk znanych już było u nas od bardzo dawna i trudno im odmówić wartości. Od kilku dziesięcioleci świat naszej strefy zaczai się zmieniać w sposób widoczny, przechodząc powoli w kierunku zmian duchowych. Medytacja pojawiła się w ślad za tymi zmianami i od tej pory zgromadziła coraz więcej zwolenników, tych którzy ją praktykują.
Wielu trudzi się nad rozwiązaniem zagadki postawionej w tytule rozdziału. Ale zastanówmy się, czy w ogóle warto szukać na nią odpowiedzi. Czy nie lepiej po prostu praktykować? Wydaje mi się, że jedynym sposobem jej rozwiązania jest własna praktyka (potwierdzają to niemal wszyscy Mistrzowie). Jedynie poprzez tę praktykę zdołamy poznać to, co nie jest nam dane wyrazić w słowach, to czego nie potrafi objąć nasz umysł. Trudności związane z odpowiedzią można prześledzić czytając wypowiedzi Wielkich tego świata, zamieszczone w następnym rozdziale.
Istota medytacji osiągalna jest jedynie dla pojedynczego istnienia; nie ułatwi nam niczego cudze spełnienie. Zdani jesteśmy na poszukiwania w zupełnej samotności. Jedynie w samotności, ciszy i spokoju jesteśmy w stanie poznać i zrozumieć proste prawdy i zjawiska.
Banalne skądinąd przysłowia różnych narodów mówią o tym nieraz w sposób dosadnie prosty. Potwierdzają jednak tezę, że powinniśmy sami próbować wyjaśnić to, co nas interesuje. Oto niektóre z nich:
- „Praktyka czyni Mistrza” – polskie.
- „Raz zobaczyć to więcej niż sto razy usłyszeć” – wietnamskie.
- Dopiero leżąc w pościeli dowiadujemy się, że są w niej pchły” – wietnamskie.
- „Jeżeli chcesz się napić, musisz to zrobić sam. Żaden opis wody ci jej nie zastąpi” – chińskie.
- „Kto chce się dowiedzieć jak smakuje ryż, musi ryż jeść” – chińskie.
- „Aby złapać rybę, trzeba zamącić wodę w stawie” – chińskie.
- „Lepsze jedno oko swoje niż dwa cudze” – greckie.
- „Cudzymi zębami nie można gryźć” – żydowskie.
Jednym z celów medytacji jest wznieść się poza zwykłe ograniczenia świadomości ludzkiej i przedostać się do jej wyższych stanów. Może się to stać przez skupienie umysłu, co pozwoli na chwilowe znalezienie się poza jego wpływem. Umysł może wyjść poza swój normalny zasięg, w bezmiar, który nie sposób opisać. Można go jedynie doświadczyć. Umysł zdolny jest doznać pełni Istoty jedynie poprzez proces medytacji.
Nie jest to jednak jedynie relaks, chociaż ten ostatni jest elementem medytacji. W relaksie nasze ciało i umysł odpoczywają; w medytacji umysł jest aktywny, nawet jeśli jest on pozornie bierny.
Zazwyczaj działamy na płaszczyźnie powierzchniowej, co jest ograniczaniem własnych możliwości. Całkowicie identyfikujemy się z własną osobowością i indywidualnością, które chronią nas jak szczelnie zamknięta muszla. Większość ludzi nie próbuje jej nigdy świadomie otworzyć. Nie potrafimy z niej wyjść na spotkanie z Wiecznością i Doskonałością. Ba, często podświadomie boimy się tego, bo moglibyśmy „niechcący” naruszyć nasz unormowany sposób życia i wtedy trzeba by było coś z tym zrobić. A nam jest po prostu wygodniej nic nie robić. Niektóre z przysłów jednoznacznie wskazują, że aby coś uzyskać, trzeba spróbować.
Medytacja umożliwia nam przedostanie się przez ograniczenia umysłu. Jak każda wartościowa zdobycz, wymaga ona jednak wysiłku i dyscypliny, aby osiągnąć sukces. Jako nagrodę zdobywamy wiele korzyści osobistych oraz odkryć duchowych. W konsekwencji nasze życie zacznie się rozwijać drogami, których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy. Medytacja odkrywa proces samospełnienia się.
Nie jest ona techniką. Jest ona Istnieniem, przebywaniem umysłu w Czystej Świadomości. Osiągnięcie tego stanu umysłu pozwala na doświadczenie Natury Rzeczywistości, Natury Wszechświata, którego jesteśmy częścią, a które prowadzi do osiągnięcia pełnej harmonii naszej jaźni z Jaźnią Najwyższą.
Na tym etapie proponuję zatrzymać pytania i wątpliwości. Myślę, że przeczytanie następnych rozdziałów, w których pojawią się dalsze informacje, pomoże w rozwianiu wielu wątpliwości. Gdy jednak dalej kogoś będzie to ciekawiło, proponuję praktykować i czekać na Przebłysk. Może wtedy już wszystko będzie proste. Myślę jednak, że wówczas problem, czy medytacja jest tym lub tamtym nie będzie miał żadnego znaczenia, nie będzie godzien uwagi.
Nieodparcie chciałoby się w tym miejscu powiedzieć, parafrazując anonimowego katolickiego mistyka z XIV w. (autora książki „Obłok niewiedzy”):
„Kimkolwiek jesteś, który posiadasz tę książkę, o to cię proszę, byś nikomu nie pozwalał jej czytać, jak tylko człowiekowi, który według twego osądu naprawdę i w pełni postanowił podążać doskonale za Bogiem. Podążać za nim nie tylo w życiu czynnym, ale i ku najwyższym szczytom życia kontemplacyjnego, jakie zdobyć może dusza w śmiertelnym ciele, dzięki łasce Bożej. Winien to być człowiek, co do którego jesteś przeświadczony, iż od dawna ze wszystkich sił stara się poprzez swe życie dojść do życia kontemplacyjnego. W przeciwnym razie z książki niczego nie pojmie. Nakazuję ci ponadto i proszę usilnie, jeśliby ktokolwiek czytał tę książkę, abyś przykazał mu (jak ja tobie) zastanowić się nad tym, co czyta.” Czytanie jej jedynie dla ciekawości lub sensacji nie przyniesie ani zrozumienia ani mądrości. Będzie jeszcze jedną zaliczoną lekturą. Warto zdać sobie sprawę, że ani mól jedzący książki, ani osioł noszący je na grzbiecie nie są przez to mądrzejsi. Dlatego też kolejne rozdziały należy potraktować jako inspirację do własnych działań, jako pomoc w zrealizowaniu tego, czego każdy szuka.